Czy można jednoznacznie określić, ile osób do tej pory umarło z powodu koronawirusa? Okazuje się, że nie. Sami eksperci potwierdzają, że wiele zależy od przyjętej metody gromadzenia takich danych, kwalifikacji zgonów na COVID-19 w odniesieniu do innych chorób współistniejących, ale również ilości wykonywanych testów.

Różne są sposoby liczenia, dlatego też w naszym kraju większość osób nie dowierza tak stosunkowo niewielkiej liczbie zgonów na koronawirusa. Wszystko dlatego, że osoby zmarłe kwalifikowane są jako ofiary pandemii wtedy, gdy bezpośrednio przyczyną był koronawirus. W wielu przypadkach w akcie zgonu odnotowywane są choroby współistniejące albo niewydolność oddechowa, jeśli chory nie miał wykonanego testu na COVID-19. W Polsce nie wykonuje się również testów osobom już zmarłym, przez co nie można mówić o wiarygodnych statystykach. Weźmy pod uwagę, że w całej Polsce umierają ludzie bez odpowiedniego rozpoznania. Tak dzieje się zresztą na całym świecie, nikt nie jest w stanie stwierdzić dokładnej liczby zarażonych czy zgonów. Potwierdza to chociażby medyk, dla którego medycyna podróży stanowi główny zakres działalności zawodowej. On sam przyznaje, że koronawirus jest niezwykle łatwy do rozprzestrzeniania się – jedna osoba zaraża nawet 3-4 kolejne. Wykazuje się ogromną śmiertelność, o wiele większą niż chociażby dur brzuszny. Szczepionka jest tak naprawdę jedynym ratunkiem, by pandemia mogła się zakończyć. Jej wynalezienie może potrwać jeszcze około dwóch lat.